poniedziałek, 19 marca 2012

10,5km - to już przeszłość ;)

Niesamowite jak wielką rolę odgrywa pasja i walka do ostatnich sił. Wyplułem dziś płuca ale bezcennym było gdy na pełnym biegu doleciałem do końca trasy, przebiegając tym samym dystans 10,5 km! Dla mnie wielka rzecz, kolejny wielki krok do chwały ;) Było ciężko? Strasznie. Ale z takim zapasem muzycznym to po prostu jestem bogiem gdy biegnę, każda kolejna nutka przybliża mnie do celu i dodaje sił. Pan w budce parkingowej już się powoli dziwił, że przelatuję tędy 7 raz. Postanowiłem biec w równym tempie. Biegłem dosyć szybko, w ostatnim okrążeniu zwolniłem troszkę i ostatnie pobiegłem najszybciej jak mogłem najpierw sił dodała mi Viva La Vida Cold Play'a a potem Feeder i Feeling a Moment. I co? Doleciałem, upadłem podniosłem pięść do góry i podniosłem się, kręciło mi się trochę w głowie ale zrobiłem to! Wiem, że naprawdę mogę osiągnąć co tylko chcę jeżeli będę tak ciężko pracował.

A teraz czas się wyspać. Jutro kolejny ciężki dzień w szkole. Widziałem dzisiaj kolegów jak grali w piłkę na dworze może uda mi się jutro z nimi pokopać bo potem mam wizytę u mojej kochanej dentystki, której nienawidzę ze względu na jej zawód.

"Bez bólu i poświęcenia niema nic!"
"Nie rezygnuj nigdy z celu gdy osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."


Good Luck. David.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz