poniedziałek, 3 września 2012

Twarzą w twarz...

... z nowym sezonem!

Ale zanim o tym. Byłem ostatnio na wakacjach w lipcu w Chorwacji. Poznałem setki osób ale najważniejsze - nabrałem doświadczenia piłkarskiego ;) Nie spodziewałem się, że spotkam tam tylu zapaleńców futbolu. A jednak. Mieliśmy turniej, zapisałem się myślę a co mi tam. Turniej typu między trzema biurami obozowymi. Byłem pewny swego, nie planowałem co prawda tam grać ale strój i buty miałem więc skorzystałem z okazji. Bardzo ważną kwestia było to, że miałem świetne kontakty z członkami zespołu i czułem się komfortowo a to bardzo ważne bo wpływa na psychikę. Gdy przyszliśmy na miejsce lekko się stresowałem, było już ciemno, reflektory i orlik. Na trybunach wszyscy z biur, mnóstwo osób. Skupiliśmy się i wystawiliśmy najsłabszy skład na początek meczu. Napięcie rosło gdyż wiedziałem, że zagram z chłopakami z Piasta Gliwice, Górnika Zabrze oraz Bielsko Białej - ponadto z drużyną Chorwacką. Wreszcie nadszedł czas zmieniłem się i wbiegłem na boisko. Zmierzyłem się z wyzwaniem - oni myśleli, że sam fakt, iż grają w dobrym klubie czyni z nich zwycięzców ale okazało się, że nie. Było 2-0 dla nas. Ale zaliczyłem wpadkę na wejściu i po rzucie rożnym piłka odbiła się ode mnie i wpadła do naszej bramki. Nie poddałem się i odrazu ruszyłem na bramkę rywala z większą złością i determinacją. Minąłem kilku graczy, podałem i dostałem sytuację sam na sam ale przestrzeliłem było bardzo mało czasu. Po chwili wymieniłem kilka podań i skrzydłem minąłem jednego obrońcę po czym dośrodkowałem - celnie, wprost na nogę kumpla, który umieścił piłkę w siatce! 3-1, rehabilitacja. Wszyscy biją brawo, szał - super uczucie bo mam asystę. Potem poszło jeszcze lepiej, pomagaliśmy sobie na wzajem, byliśmy drużyną i atakowaliśmy jeszcze bardziej, walczyliśmy o każdą piłkę, dostałem jedną na skrzydło, zszedłem do środka i minąłem obrońcę byłbym sam na sam z bramkarzem lecz... gościu mnie odepchnął i plecami wylądowałem na betonie ;/ Ból z początku był cholerny ale podniosłem się i zobaczyłem jak koledzy kłócą się, że tak nie można - sędzia wskazał na 11, odszedłem - zrobiłem swoje, niech ktoś strzela - nie strzeliliśmy tego karnego ale zaraz potem był koniec meczu, miałem coś z kostką bo ciągle mnie potwornie bolała i przeskakiwała. Usiedliśmy zmęczeni - byliśmy w finale. Pani opiekunka podeszła do nas i chwaliła jednego kolegę oraz mnie, pytała czy wszystko ok z plecami. Tego wieczoru nie dałem rady już zagrać w finale ale wygraliśmy 2-1. Dostaliśmy dyplomy a ja byłem z siebie dumny :) To było niesamowite a ja udowodniłem sobie, że mogę mierzyć się z najlepszymi.

A teraz o zakupach na nowy sezon:



środa, 20 czerwca 2012

Turniej :)

Turniej 6 czerwca zakończony :) Czy jestem zadowolony? Ze swojej gry jak najbardziej, może jako drużyna nie zgraliśmy się najlepiej ale nie było tragedii osobiście liczyłem na więcej.

Pierwszy mecz zagraliśmy zbyt pewni siebie, ja starałem się nadrabiać i brać ciężar gry na siebie co powiem wam w pewnych momentach mi wychodziło, rajdowałem lewym skrzydłem (początkowo miałem grać na szpicy ale koledzy kompletnie nie ogarnęli pozycji i latali jak chcieli - niema to jak grać w klubie mimo wszystko ja i kolega się wyróżnialiśmy). Dogrywałem piłki w pole karne, idealne do nogi, do dobiegu ale niestety kumpel miał problemy z przyjęciem, nie poradził sobie psychicznie i większość piłek tracił. Wreszcie przyszedł nasz nauczyciel i drugi też nas dopingowali, całe boisko było otoczone przez widzów, nawet na pobliskich dachach robotnicy spoglądali jak gramy :) Fajnie się czułem. 0-0 jedna i dogrywka, gramy z tym samym rocznikiem. Trzeba to wygrać i koniec. W dogrywce gramy na zasadzie Golden Goal - nie wiedzieliśmy o tym i pewnie dzięki temu w dużej mierze wygraliśmy. Dogrywam przez całe boisko w pole karne kolega znowu źle przyjmuje ale jakimś cudem wkopuje piłkę do siatki 1-0. Awansujemy dalej, rywal odpada! Hura! Schodzę z boiska, nauczyciele, którzy za nami byli podają mi rękę i klepią po plecach, od jednego pana słyszę "No Dawid, świetnie grałeś, ale musicie strzelać z daleka, jest ślisko, to jest dobry sposób".

No i niby ok nie grałem tam gdzie miałem ale zaliczyłem asystę i kit, gramy dalej. Niestety trafiliśmy na 3 klasę. Najgorszy rywal jak mógł się trafić. Sami pierwsi zaatakowaliśmy, oddałem strzał i prawie zdobyłem gola. Bramkarz jednak obronił. Potem gdy ja z kolegą naciskaliśmy dawaj koledzy ci, którzy od początku nie ogarniali spali w obronie, straciliśmy jednego gola i na koniec drugiego. 2-0. Odpadamy. Ale fajne pograliśmy sobie.

Następny turniej czeka mnie 30 Czerwca. Potem planuję jechać na testy piłkarskie gdziekolwiek będą w pobliżu mojej miejscowości.

"Nigdy nie rezygnuj."

czwartek, 10 maja 2012

Ostatnie dni.

Ostatnie dni minęły i dobrze i źle. Zagrałem moim zdaniem bardzo dobry mecz tydzień temu i znowu ostro trenowałem. Co prawda trening jest jeszcze nie spójny bo taki zacznę dopiero z biegiem czasu jak ogarnę szkołę. W ostatnich dniach trenowałem dużo nunchacku - może wkrótce wrzucę filmik jak to wygląda no i poświęciłem jeszcze trochę czasu na budowę sylwetki, wybrałem się na kilka biegów po 4,5 km oraz starałem się bić rekordy podbijając palantówką. Do tego można dodać jeszcze fakt, że zagrałem ostatnio małego sparinga z jakimiś koksami i wygraliśmy rzecz jasna 20-8. Strzeliłem 16 goli a koledzy nie mieli szans.

Warto też dodać, że dostałem się na testy Elite Traning Tour w Bytomiu na które niestety nie mogłem jechać... szkoła okazała się z pozoru ważniejsza i tak wyszło, żałuję jak cholera, na Nike Football League też nie mam składu więc się nawet za to nie biorę. Cóż pojadę tam za rok choćby na piechotę w końcu byłem dopiero pierwszym dopuszczonym rocznikiem, który mógł brać udział (92-95). Poważnie zastanawiam się nad tym co zrobić z tym sezonem. Zmienić klub na inny, wybrać się na jakieś wakacyjne testy? Zobaczymy. Póki co czeka mnie turniej 6 Czerwca, potem drugi 30 czerwca i okres przygotowawczy do sezonu do którego możliwe, że dojdą jakieś testy typu Gwarek Zabrze, Bytom albo coś z okolic. Chciałbym też zaliczyć jakiś relaks i odpocząć po ciężkim roku, dopiero teraz wyszedłem na prostą i liczę na naprawdę dobry sezon. Myślę, że Tatralandia na Słowacji będzie idealnym dopełnieniem wakacji po wcześniejszej wizycie na terenach Hiszpanii bądź Bułgarii. Osobiście Słowaczki uważam za najpiękniejsze kobiety świata i po ostatniej wizycie dosłownie zakochałem się w tym kraju. No a tak to oczywiście pre-sezon i przygotowania!

Póki co, ogarniam oceny i spadam jutro na rower do południa. Potem wypadałoby iść na trening i zobaczyć jak sprawa ze sparingami - trzeba się wykazać.

Good Luck. David Galacticos.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Never give up. Never.

Dzisiejszy dzień należy do tych "cholernie ekstremalnych". W szkole 8 lekcji, na końcówce 2 wf-y, gramy w piłkę na orliku z drużyną przeciwną z naszej klasy wygrywamy 2-0 i gram tak sobie potem z dwa lata starszymi chopakami no i dostajemy baty 3-0. Później jeszcze raz gramy z nimi i idzie 1oo razy lepiej niestety tracimy gola... niektórzy na profilu teleinformatyk są tak... nieogarnięci, że szkoda słów bo jak ktoś woli podziwiać ptaki na niebie niż patrzeć swojej bramki to potem się przegrywa, gramy na remis przegrywamy z 3 klasą 1-0.

Koniec pierwszej godziny WF. Schodzę z boiska i oczywiście kilka nieogarniętych niedowiarków podbija Cię komentarzykami chcąc wpoić ci presję "co tak słabo Dawid?" "Ale cienko Dawid, cienko". Idę do łazienki, obmywam twarz wodą i wracam na drugą godzinę.

Zemsta jest jednak słodka. Tym razem wchodzę bezbłędnie psychicznie w meczyk i rozpierdalam przeciwników na boisku (tak tak, tych co byli tacy cwani w gadce :)) nie mają żadnych szans. Są rozwaleni na kawałki, ich defensywa nie istnieje, bije ich o kilka klas. Strzelam dwa gole, akcje wychodzą nam fantastyczne. Wygrywamy 5-0. Tak się zatyka mordy frajerom, a ja wiem, że znowu forma cały czas dopisuje i zaczynam już powoli myśleć o treningu. Dostajemy jeszcze mecz z przeciwnikami, znowu gramy bardzo dobrze jest 2-1 do nas potem oczywiście defensywa na wakacjach i 2-2. Sam meczu nie wygram tymbardziej jak mój kolega wkopuje sobie piłkę do własnej bramki i przegrywamy 3-2. Rozumiem ktoś po prostu może nie lubieć tego sportu ale krew mnie zalewa jak patrzę na niektórych... tak jakby wgl nie mieli włączonych mózgów...

Do domu wracam o 16:00, zmęczony idę na obiad, obdzwaniam wszystkich by ktoś mnie zabrał na trening i za 10 minut spadam zdobywać kolejne doświadczenia piłkarskie. Muszę trochę obniżyć pewność siebie bo czuję, że za szybko wzrosła niemniej liczę na dobry trening i późniejszy mecz w Niedzielę.

THE BLUES <3 1-0! Good Luck.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Mega Forma!

Jak mówię nigdy nie rezygnuj to wiedz, że coś w tym jest. Od kilku tygodni jestem w fazie szczytowej formy! Wszystko mi wychodzi, dzisiejszy i poprzedni trening to arcydzieło ;] Wszystko mi wychodziło, ciągnąłem całą drużynę, dobre przyjęcia, dobre piłki, wygraliśmy 5-3 i zdobyłem dwa gole. Kondycyjnie wytrzymałem do końca i wszystko pięknie, atmosfera w drużynie świetna następny trening w Czwartek. Naprawdę jestem z siebie dumny, to już ponad półroku ostrej harówy i ciężkiej pracy, biegania na 10 km, żonglowania, grania w piłkę wszędzie, po domu, na dworze. I teraz widać nieziemskie efekty tej pracy! Teraz czuję, że zagrałem na treningu perfekto i dałem z siebie wszystko. Wreszcie zbudowałem fundamenty, które muszą zaowocować w przyszłości. Wszystko się powoli na szczeblu piłkarskim układa, teraz tylko nie spocząć na laurach i grać dalej bo jest o co.

iHalaMadrid! - To nic, że 2-1 jak na wyjazd jest ok.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Nie rezygnuj.

Ostatnio wpisy przymarły bo nie miałem czasu. W tę niedzielę czeka nas ważny mecz wyjazdowy. Zaczynam sobie powoli zdawać sprawę, że to dobry moment na zmianę, chcę pokazać się przez tę rundę wiosenną z jak najlepszej strony a potem przenieść się do II ligowego klubu, do juniorskiej kadry i tam zacząć wszystko od nowa. Już ostatni trening pokazał, że cel mogę zrealizować, chcę do końca sezonu grać najlepiej z naszej drużyny a potem dokonać zmiany która będzie miała jakieś fundamenty.

Wczoraj pobiłem rekord jednego okrążenia mojej trasy (niewiem ile ona ma km..)

Według aplikacji "Endomondo":
11/4/12 - 0:08:57 minut
03/4/12 - 0:09:32 minut

Oczywiście rekordy będę chciał bić dalej dla poprawy kondycji no i poza tym rzecz jasna biegam nadal raz w tygodniu 10,5 km.

Lecę spać bo już się dawno nie wyspałem...

Good Luck.